sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 2.

Ania, Hania, Marta, Kasia, Kinga, Milena, Gosia, Justyna, Patrycja, Karolina... Miałam zupełny mętlik w głowie. Próbowałam sobie coś przypomnieć, skojarzyć jakieś imię, ale za cholerę nic nie przychodziło mi do głowy. Byłam zła na siebie, za to, że jest ze mną coś nie tak i byłam zła, nawet sama nie wiem na co lub na kogo, za to, że stało się coś, co zabrało mi pamięć.
Porwała mnie lawina imion. Wirowały w mojej głowie, na siłę próbując przebić się do mojej świadomości, burząc barierę, która blokowała moją pamięć. Na próżno. Zawalona lawiną imion zasnęłam.

PERSPEKTYWA ZBYSZKA:
Wstałem wcześnie rano. Poszedłem do łazienki, wziąłem prysznic i ubrałem ........... . Poszedłem do kuchni zrobić śniadanie. Kiedy smażyłem naleśniki, do środka weszła nieznajoma. Teraz, kiedy minął cały ten szok wynikający z jej wyglądu całej we krwi i jego stanu, mogłem jej się bliżej przyjrzeć. Kiedy stała, widziałem, jaka jest wysoka. Tak na oko, jakieś 187cm. Miała ładne szare oczy i brązowe falowane włosy. Szczupła, ale bez przesady. Jednym słowem, jedna z najładniejszych dziewczyn, jakie spotkałem.
 
- Naleśniki? – zapytała.
- Tak. Z nutellą. – odpowiedziałem.
- Moje ulubione. – powiedziała.
- Przypomniałaś sobie! – zawołałem, zadowolony, że pamięć jej wraca. Dziewczyna przez chwilę milczała, po czym odezwała się:
- Pamiętam ich smak. Pamiętam, że bardzo lubię jeść naleśniki z nutellą, ale jadłam je bardzo rzadko. Nadal niestety nie pamiętam, jak mam na imię i w ogóle kim jestem... – powiedziała.
- Nie załamuj się. Na pewno coś sobie jeszcze przypomnisz. Zobaczysz. Jak tylko będziesz miała do czynienia z czymś znajomym, na pewno sobie przypomnisz, tak jak teraz z tymi naleśnikami. – powiedziałem, obejmując ją ramieniem.
- A imiona? – zapytała, patrząc mi w oczy.
- Może nie wymieniliśmy wszystkich.
- Na pewno padło tam moje imię. Tylko go sobie nie przypomniałam. A co będzie, jeśli nic sobie więcej nie przypomnę? Tylko to, że lubię naleśniki z nutellą?
- To nazwiemy cię Pani Naleśnik, a na nazwisko damy Nutella. - zaśmiałem się. - Jesteś gotowa, na wizytę u lekarza?
- Tak. Tylko...
- Co?
- Ja nie pójdę tam tak ubrana.
- A no tak... Kurde. Mamy mały problem. Poczekaj, zaraz zadzwonię do Iwony, ona ci coś przyniesie.
Podczas gdy nieznajoma jadła, ja zadzwoniłem do Ignaczakowej. Za pół godziny była u nas razem z Krzyśkiem. Przywiozła tej dziewczynie kilka ciuchów. Poszła się przebrać, a my zaczekaliśmy na nią w salonie, po czym pojechaliśmy do lekarza. Tam się okazało, że nieznajoma nie ma żadnych większych obrażeń, tylko powierzchowne rany, jedynie przez uraz głowy straciła pamięć. Miała amnezję pourazową. Lekarz powiedział, że istnieje szansa, że odzyska pamięć. Powiedział też, żebym zgłosił na policję to, że znalazłem ranną osobę, która nic nie pamięta. Jak lekarz kazał, tak zrobiliśmy. Złożyłem zeznania na policji. Mieli zamieścić w Internecie zdjęcie nieznajomej z informacją, że została znaleziona w Rzeszowie ranna, że nic nie pamięta i jeżeli ktoś ją zna, proszą o kontakt. Mieli także mówić o niej we wiadomościach lokalnych.
Po wizycie na komisariacie, pojechaliśmy do mnie do domu. Powiedziałem policji, że dopóki nie rozwiąże się jej sprawa i nikt jej nie rozpozna, może zatrzymać się u mnie. Zanim jednak wróciliśmy do domu, weszliśmy do jakiegoś butiku, kupić jej trochę ubrań i jakieś inne potrzebne rzeczy. Nieznajoma była skrępowana tym, że za wszystko płacę, że jej tak pomagam, a ona nie ma przy sobie ani grosza ani nie wie kim jest. Udało mi się jednak ją jakoś przekonać, żeby coś sobie wybrała. Po zakupach wróciliśmy do domu. Była 14.00 więc zrobiłem obiad. Postanowiłem, że będzie to spaghetti. Nieznajomej bardzo smakowało. Podczas obiadu zapytałem;
- Może wybrałabyś sobie jakieś imię, żebym mógł się do ciebie jakoś zwracać?
- Mów na mnie jak chcesz. – powiedziała.
- Agnieszka.
- Dlaczego Agnieszka? – zapytała, nakręcając na widelec spaghetti.
- Tak miała na imię moja była dziewczyna. – powiedziałem, przypominając sobie wszystkie chwile z nią spędzone.
- Dlaczego nie jesteście już razem? – zapytała. Kiedy przez chwilę milczałem, powiedziała – Przepraszam, nie powinnam pytać.
- Zerwała ze mną dla jakiegoś innego chłopaka i wyjechała z nim za granicę.
- Przykro mi. – powiedziała i każde z nas zajęło się swoim jedzeniem.
Po obiedzie poszliśmy do salonu obejrzeć jakiś film. Włączyłem jakąś komedię. Powinienem być teraz na treningu, ale zdecydowałem, że dziś zostanę z tą dziewczyną... No tak. Miałem nazywać ją Agnieszką. Ale coś mi nie pasowało. Nie pasowało mi do niej te imię.
Po filmie Agnieszka poszła do swojego pokoju, a ja zająłem się przyszykowaniem kolacji. Zrobiłem masę kanapek, które potem zjedliśmy.
- Agnieszka, pójdziesz ze mną jutro na trening? – zapytałem.
- Na jaki trening?
- No bo nie chciałbym cię zostawiać samej, bo boję się, żeby nic ci się nie stało...
- Ale co trenujesz? – przerwała mi.
- Siatkówkę. – odpowiedziałem, po czym przypomniał mi się jej wysoki wzrost. – Nie pamiętasz może, czy nie trenowałaś siatkówki? Bo jesteś taka wysoka...? – zapytałem, ale ona pokręciła głową.
Po kolacji oboje poszliśmy do swoich pokoi. Ciekawy byłem tej dziewczyny. Po głowie chodziło mi tylko jedno pytanie: Kim ona jest? Miałem nadzieję dowiedzieć się tego niedługo.

W GALERII HANDLOWEJ:
- Sandra, to nie jest Nina? – Aurelia zapytała swojej przyjaciółki, widząc ogłoszenie wiszące na jednej z kolumn.
- Nie... Na pewno nie. Nina była taka... Radosna, zadowolona z życia, a ta dziewczyna na tym zdjęciu wygląda jak jakaś... zamulona ćpunka. A z tego co wiem, to Nina już nie ćpa. Odkąd rzuciła Pawła i jest z Jarkiem to wszystko z nią okay. – powiedziała Sandra.
- Tu jest napisane, że ta dziewczyna została znaleziona wczoraj w nocy, w jednej z uliczek i że nic nie pamięta. Nic dziwnego, że jest taka zamulona. Człowiek po stracie pamięci zazwyczaj nie jest zbyt radosny.
- Mówię ci, to nie jest Nina. Niby dlaczego straciłaby tą pamięć? – zapytała zirytowana Sandra.
- Może coś jej się stało? Nie wiem, przewróciła się, jak szła i uderzyła o coś głową... – zaczęła gadać Aurelia, ale Sandra jej przerwała:
- Co Nina robiłaby w nocy w jakiejś bocznej uliczce?
- No nie wiem... Może uciekała... Sama wiesz, jak jest...
- Wiem, ale to nie ona.
- To jest Nina. Musimy zgłosić to na policję, że znamy tą dziewczynę...
- Nigdzie nie idziemy, to nie jest Nina.
- Nina to nasza przyjaciółka, powinnyśmy to zgłosić. A jak to ona?
- Daj spokój, to na pewno nie jest Nina. Chodź, mamy robotę do zrobienia. – powiedziała Sandra i weszła z przyjaciółką do pobliskiego butiku.

RANO:
- Zbyszek! Zbyszek! – usłyszałem krzyk tej dziewczyny. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pokoju. Przez okno wpadały do środka słabe promienie słońca, było jeszcze wcześnie. Spojrzałem na zegarek: 06.20. Z ociąganiem zrzuciłem z siebie kołdrę i usiadłem na łóżku. Już miałem z niego wstać i sprawdzić, co się dzieje, że nieznajoma tak krzyczy, kiedy drzwi do mojej sypialni otworzyły się i do środka wpadła ona.
- Zbyszek! Przypomniałam sobie! Pamiętam! Nina! Mam na imię Nina! – krzyczała, biegnąc w moją stronę. Słysząc to, poderwałem się z łóżka i nie mogąc się powstrzymać, przytuliłem ją. Cieszyłem się, że jej się polepsza i że przypominają jej się niektóre rzeczy.
- No widzisz? Mówiłem, że niedługo będzie lepiej. A pamiętasz może coś jeszcze? – zapytałem z nadzieją. Nina odchyliła się w moich ramionach i pokręciła głową.
- Nie. Na razie tylko to, że mam na imię Nina i lubię naleśniki z nutellą. – zaśmiała się.
- Wiesz, co? Musimy to zgłosić na policję. Że wiemy już, jak masz na imię. – powiedziałem, na co ona niechętnie się zgodziła.

PERSPEKTYWA NINY:
Zjedliśmy śniadanie, po czym zdecydowaliśmy, że na komisariat przejdziemy się na piechotę. Nie miałam ochoty tam iść, ale cóż. W końcu gdyby ktoś mnie poznał, pomógłby mi może odzyskać pamięć. Opowiedziałby mi o moim wcześniejszym życiu...
Kiedy szliśmy na policję, mijaliśmy jakiś duży budynek. Wydawał mi się dziwnie znajomy...
- Zbyszek? Co to za budynek?
- To? – zapytał wskazując na wielki gmach, o który mi chodziło.
- Tak.
- To jest dom dziecka. – powiedział Zbyszek, patrząc się na mnie uważnie.
Dom dziecka? Czy to możliwe, że wychowywałam się bez rodziców? Jak długo tam byłam? Ile ja w ogóle mam lat?
- Nina? Czy ty...
- Nie pamiętam. - przerwałam mu. - Ten budynek wydaje mi się jakiś taki znajomy...
Nagle przed oczami zaczęły migać mi obrazy. Mały, prymitywny pokoik, w którym stały trzy łóżka. Duża grupa dzieci siedząca we wspólnej świetlicy i bawiąca się. Wspólny obiad. Jakaś kobieta, krzycząca: „Nie! Nie zabierajcie mi dziecka!”, płacz jakiejś dziewczynki. Tak, to był mój płacz. Nie chciałam tam jechać, ale jakaś pani odciągała mnie od krzyczącej kobiety i zaciągnęła do auta... Zaraz potem mignął mi obraz tej samej kobiety, tylko, że tym razem rzuciłam jej się w ramiona, a ona wyszeptała mi do ucha: „Już jesteś z nami. Już jest wszystko dobrze...”
Poczułam, jak kręci mi się w głowie, po czym uginają się pode mną kolana. Zaraz potem złapały mnie silne ramiona Zbyszka. Spojrzałam na niego z wdzięcznością. Był dobrym człowiekiem. Praktycznie wcale go nie znałam, wiedziałam tylko, że ma na imię Zbyszek, ale darzyłam go wielkim zaufaniem. Pomógł mi, kiedy byłam w trudnej sytuacji. On też nic o mnie nie wiedział, sama nic o sobie nie wiedziałam, a mimo to pomógł mi i pozwolił się u siebie zatrzymać.
- Boli cię głowa? Może to od tej rany? Powinniśmy jechać z tym do lekarza..…
- Zbyszek, nic się nie stało... Po prostu zakręciło mi się w głowie... – powiedziałam, wyplątując się z jego objęć.
- To na pewno przez tą ranę na czole...
- Nie. – przerwałam mu stanowczo. – Widziałam swoje wspomnienia. Kilka.
- I co? Byłaś w domu dziecka?
- Tak. Ale potem wróciłam z powrotem do domu. Nie wiem, jak długo tam byłam. Pamiętam siebie, jako małą dziewczynkę... To musiało być kilka lat temu.
- Może powinniśmy iść do tego domu dziecka, może mają jakieś dokumenty...
- Nie, proszę. Nie mam teraz głowy do grzebania w papierach...
- Powiemy to na policji. Oni do tego dojdą.
- Nie, proszę, nie mówmy im. To trochę wstydliwa sprawa...
- To nie jest żadne wstyd, że ktoś wychowywał się w domu dziecka. Może twoja rodzina miała jakiś przejściowy kryzys? Musieli cię oddać, ale potem wróciłaś z powrotem do domu.
- Tak, tylko, że spędziłam tak jakiś rok, może dwa, bo we wspomnieniu, jak wracam do domu, jestem już starsza...
- Tak czy inaczej, musimy powiedzieć o tym policji. – zdecydował Zbyszek, po czym poszliśmy na komisariat. Policjanci zajmujący się moją sprawą mieli sprawdzić papiery w domu dziecka, odwiedzić tą placówkę i dowiedzieć się, czy przebywała tam jakaś Nina.

*************************************
I jak Wam się podoba? :) Akcja chyba nabiera rozpędu :D Jak myślicie, jaka będzie dalsza historia Niny? ^^ Jesteście ciekawi i wytrwacie ze mną te 14 rozdziałów i epilog? :D 

Zapraszam również na mojego drugiego bloga: http://zagubiona-w-swiecie-marzen.blogspot.com

A tutaj jest mój ask: http://ask.fm/mikasa_rap_4ever

Gram w 5/5, 10/10 itd wiec jesli ktoś chętny pisać! Kogo mam informować o nowych rozdziałach? ^^

Pozdrawiam ;***
/Justyna


6 komentarzy:

  1. o kurde... rzeczywiście nabiera akcja rozpędu, co baaardzo mi się podoba!
    Swietnie zapowiada się blog.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam
    Łasica

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest mega ciekawy! :)
    Już się nie mogę doczekać kolejnych :)
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Zapraszam do siebie na nowy rozdział zsiatkowkacalezycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, wspaniały, zajebisty! :D
    Oczywiście, że będę przez te 14 rozdziałów. Szkoda, że tak mało ;)
    Nina.. Ładne imie :) Zbyszek świetnie się zachowuje pomagając tej dziewczynie :) A te jej jedna przyjaciółka, która nie chciała tego zgłosić policji musi być jakaś nienormalna. To poważna sytuacja, a nie ona sobie jaja robi :/
    Pozdrawiam i czekam na następny :**

    Ps. Zapraszam również do mnie w wolnej chwili. Mam nadzieję, że zajrzysz ;) http://volleyball-my-life.blogspot.com http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego tak długo wahałaś się z pokazaniem go światu ? Jest świetny! Coraz bardziej mnie intryguje i nie mogę doczekać się następnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Superciekawy rozdział, tylko czemu tak długo się nie pojawiał? Czekam na kolejny :)

    A wolnej chwili możesz zajrzeć do mnie? martynavolleyball.blogspot.com Zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyna ma na imię jak Ja . Też jestem Nina :)

    OdpowiedzUsuń