czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 5.

- Nina! Gotowa już jesteś?! – usłyszałam wołanie Zbyszka.
- Yyyy... Daj mi jeszcze pięć minut! – zawołałam, po czym otarłam łzy. Wstałam z podłogi, wrzuciłam do szafy tamte ciuchy i przejrzałam się w lustrze. Makijaż był do całkowitej poprawy... Zdenerwowana zmyłam go, po czym zrobiłam jeszcze raz, tym razem w ekspresowym tempie. Zrezygnowałam już z podkładu i pudru, bo stwierdziłam, że mam całkiem ładną cerę i niepotrzebny mi aż traki makijaż, pomalowałam tylko oczy  -ładnie je wytuszowałam i pomalowałam powieki. Usta pomalowałam błyszczykiem. Zajęło mi to trochę ponad pięć minut, ale Zbyszek się nie denerwował. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Zibi siedział w salonie ubrany w ............. . Na mój widok uśmiechnął się i powiedział:
- Pięknie wyglądasz.
- Dzięki. – poczułam, że się rumienię.
- Ślicznie ci z rumieńcem na twarzy. – dodał, kiedy zauważył moją reakcję na jego komplement.
- Nie słódź już tak. – powiedziałam, po czym zmieniając temat, zapytałam – To jak, jedziemy?
   Zibi pokiwał głową, a po chwili siedzieliśmy już w jego samochodzie. Ruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy w milczeniu. Nie mogłam znieść już tej ciszy oraz przygnębienia spowodowanego przypomnieniem tamtego szczegółu.

PERSPEKTYWA ZBYSZKA:
- Zbyszek... Bo... bo ja... ja przypomniałam sobie coś. – odezwała się Nina, a ja spojrzałem na nią kątem oka, ale zaraz wróciłem do obserwowania jezdni.
- Co takiego?
- Tylko, że... po tym, jak się dowiesz, możesz nie chcieć mieć już ze mną nic wspólnego... ja to zrozumiem...
- Ale o czym ty mówisz? Przecież wiesz, że nie ma dla mnie znaczenia, kim byłaś wcześniej. I tak ci pomogę, dopóki nie odzyskasz pamięci i nikt nie zgłosi na policji, że cię zna.
- Tak, ale... to jest... Możesz się na mnie zawieść, kiedy to usłyszysz.
- Nie obchodzi mnie to, co takiego działo się przedtem. Teraz jesteś, jaka jesteś i wydajesz się być fajną osobą, chciałbym cię lepiej poznać.
- Ale... Przez to ja sama mam wstręt do samej siebie.
- Co sobie przypomniałaś? – zapytałem, bo nie mogłem zrozumieć, o co jej chodzi.
- Ja... Ja byłam galerianką. Jak.. jak siedziałam w pokoju, to wzięłam do ręki te ubrania, które miałam na sobie, kiedy mnie znalazłeś i wróciły tamte wspomnienia... Te ubrania... kupił mi je ten facet, co dziś mnie zaczepił.
   Zaskoczyła mnie ta wypowiedź. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć, wiec przez chwilę milczałem. Nina chyba źle zrozumiała moje milczenie.
- Rozumiem cię, wiem, że pewnie nie chcesz mieć ze mną teraz nic wspólnego. Obiecuję, że jak wrócimy z tej imprezy, to się wyprowadzę...
- Niby dokąd? – przerwałem jej. – Nigdzie się nie wyprowadzisz. Zostaniesz u mnie. Dla mnie nie ma znaczenia, kim wcześniej byłaś. Przecież nic nie pamiętasz. Chcę ci pomóc.
- Nie będę ci się narzucać...
- Nie narzucasz się. – przerwałem jej. – Zostajesz u mnie i koniec.
   Nina już nic nie odpowiedziała. Ja również nic nie mówiłem, zastanawiałem się nad tą sytuacją. Nina była w trudnej sytuacji. Chciałem jej pomóc. Ciekawiło mmnie też, kim ona jest, czekałem, aż jej się wszystko przypomni. By.la taka zagadkowa... Kiedy z nią gadałem, spędzałem czas, miałem jakieś dziwne uczucie, które z czasem się nasilało. Pociągała mnie jej zagadkowość, podobała mi się, bardzo ją lubiłem. Może i nie miała najlepszej przeszłości, ale teraz jest inna. Kiedy ten facet ją zaczepił i wmawiał jej, ze jest galerianką, widziałem na jej twarzy obrzydzenie do tego typu sprawy i jestem pewien, że teraz na pewno tego nie będzie robić. Widziałem w niej dobrą dziewczynę, zagubioną w tym świecie i bez zupełnej świadomości, kim ona jest, a na dodatek, chyba coś do niej czułem.

PERSPEKTYWA NINY:
   Nie wiem, jak długo jechaliśmy. Kiedy byliśmy na miejscu, było już ciemno. Zbyszek zaparkował samochód obok innych aut stojących na podwórzu, po czym wysiedliśmy i ruszyliśmy w stronę domu. Głupia ja, zapomniałam wziąć ze sobą czegoś, żeby na siebie zarzucić w razie gdyby było zimno. Teraz przydałby się jakiś sweterek... Zadrżałam z zimna, kiedy wyszliśmy z samochodu. Zibi to zauważył i objął mnie ramieniem.
- Cieplej? – zapytał.
- Trochę... – wymamrotałam, po czym weszliśmy na taras i doszliśmy do drzwi wejściowych. Zbyszek zadzwonił, a po chwili drzwi otworzył jakiś chłopak. Od razu go poznałam. To był Michał Kubiak. Pamiętałam go. Chyba zanim straciłam pamięć lubiłam siatkówkę...
- Siema, Zbyszek. Już myślałem, że nie przyjedziesz. – powiedział mężczyzna i przywitał się z Bartmanem.
- Michał, to jest Nina. Nina, Michał. Poznajcie się. – powiedział Zbyszek, a ja uścisnęłam wyciągniętą rękę Kubiaka i przywitałam się z nim.
- Ty jesteś tą dziewczyną, o której Zbyszek mi tyle opowiadał, że znalazł cię całą poturbowaną i nic nie pamiętałaś? – zapytał z uśmiechem.
- Tak, to ja. – powiedziałam nieśmiało.
- Wejdźcie, co tak będziemy stać. – powiedział Dziku i zaprowadził nas do salonu, skąd dobiegała głośna muzyka. W środku było bardzo dużo osób. Rozpoznałam wśród nich sporo siatkarzy, zarówno z Jastrzębskiego jak i z reprezentacji, z niektórymi były dziewczyny, było także kilka nieznanych mi osób. „Pewnie jacyś znajomi Michała.” – pomyślałam i przysłuchiwałam się rozmowie Zbyszka z Michałem. Rozmawiali o tym, co u nich słychać itp. Jak to przyjaciele, którzy się nie widzieli jakiś czas. Po chwili Zbyszek zaciągnął mnie do najbliżej stojącej grupki, bo uparł się, żeby mnie z nimi zapoznać. Potem zaprowadził mnie do innych, potem jeszcze do innych i w ten sposób oficjalnie poznałam praktycznie całą reprezentację Polski i prawie cły team Jastrzębskiego Węgla łącznie z ich partnerkami czy żonami oraz innych znajomych Michała. Przyznam, że sporo ich było i gdyby nie to, że chyba wcześniej interesowałam się siatkówką i wiedziałam który siatkarz jest który i znałam ich imiona i nazwiska a także ich dziewczyn, to nie spamiętałabym wszystkich.
- No to jak? Pijemy toast za Michała! – zawołał Igła i podniósł do góry swój kieliszek. Cała reszta zrobiła to samo, a Zibi wcisnął mi w rękę kieliszek dla mnie. Kiedy dotknęłam palcami zimnego szkła, przeszedł mnie dreszcz. Zignorowałam to i po zaśpiewaniu Michałowi „Sto lat!” wypiłam za niego toast. Zakręciło mi się w głowie, gdy przełykałam alkohol, poczułam jego smak. Kieliszek wyślizgnął mi się z ręki, a ja musiałam oprzeć się o stół, żeby się nie przewrócić.
- Nina! Nina, co jest? Co się dzieje? – słyszałam głos Zbyszka, dobiegający jakby z oddali. Chciałam mu odpowiedzieć, ale nie byłam w stanie wykrztusić z siebie słowa. W głowie miałam kolejne wspomnienia.




***********************************
I  jak Wam się podoba? :D Kolejny rozdział oddaje w Wasze rece xD Pozdrawiam i do następnego ;*
/Justyna


6 komentarzy:

  1. Wow! Mam nadzieję że nic jej nie będzie. Ciekawe co się stało. Świetny./
    Masz talent i mam nadzieję (*znowu :D) że założysz inne blogi. :* ^_^
    Do następnego
    #miśka

    OdpowiedzUsuń
  2. Za-je-bi-sty!!!
    Już nie mogę się doczekać kolejnej dawki wspomnień :D
    Pozdrawiam i czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow świetny rozdział, zaczyna robić się coraz ciekawiej i nie mogę się doczekać jakie jeszcze inne fakty dotyczące wcześniejszego życia Niny wyjdą na jaw. Poprzedni też mega, byłam w szoku na wieść o tej galeriance. Już by się chciało przeczytać następny :D Czekam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny świetny rozdział ;D Ciekawe co znowu przypomniało się Ninie? Z niecierpliwością czekam :) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział z resztą tak jak całe opowiadanie. Zapraszam do siebie! http://volleyball-its-my-life.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń