wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 4.

NASTĘPNY DZIEŃ, PERSPEKTYWA NINY:
- Idziesz ze mną dzisiaj na trening? – zapytał Zbyszek, kiedy zjedliśmy śniadanie.
- Hmmm... – zastanowiłam się chwilę. – A o której jest?
- O dziesiątej.
- Czyli za pół godziny? – dopytałam, patrząc na zegarek.
- Czyli musimy już wychodzić. – powiedział Zibi, wstając od stołu i kierując się do salonu, gdzie stała uszykowana wcześniej torba na trening.
- W sumie to mogę iść... – powiedziałam i razem ze Zbyszkiem poszłam na piechotę na halę. Tam ja poszłam na trybuny, a on poszedł do szatni się przebrać. Za kilka minut wyszedł z niej razem z kolegami i zaczął się trening. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko. W to, że straciłam pamięć. W to, że pomógł mi sławny siatkarz, a ja go nawet nie poznałam i w jeszcze w to, że jestem już na drugim treningu Resovii.
- Zapomniałem ci wcześniej powiedzieć, że na dzisiaj mam zaproszenie na imprezę urodzinową mojego przyjaciela. Może poszłabyś ze mną? – zapytał Zbyszek, kiedy wracaliśmy do domu po dwóch godzinach treningu.
- Nie. Lepiej będzie, jak zostanę w domu. – odpowiedziałam.
- Dlaczego nie chcesz ze mną jechać? Poznałabyś Michała, mojego przyjaciela, bo to właśnie do niego mamy jechać.- Zbyszek próbował namówić mnie na tą imprezę.
- Nie chcę ci robić kłopotu.
- Ale to żaden kłopot. – upierał się.
- Zostanę w domu, a ty jedź i baw się dobrze. – powiedziałam.
- Nie. Jak nie pojedziesz ze mną, to ja też nie jadę. –
- Ej, tak to ja się nie bawię! To jest szantaż. – zaśmiałam się.
- Może chociaż to podziała, bo widzę, że uparta to ty jesteś.
- Bartman! Grabisz sobie.
- Jedziesz ze mną na imprezę.
- Nie.
- Ale to było stwierdzenie, nie pytanie.
- Nie jadę. Baw się dobrze.
- Jedziesz i koniec.
- Nie jadę.
- Ale ty jesteś uparta.
- Bo dziewczyna uparta zawsze jest coś warta.
- Jedziesz ze mną.
- Nawet nie mam w czym. – złapałam się ostatniej deski ratunku.
- Kupimy coś. – powiedział Zibi i złapała mnie za rękę po czym zaciągnął do galerii handlowej, obok której akurat przechodziliśmy.
- O nie! Nic mi więcej nie będziesz kupował! – zaprotestowałam, odwracając się na pięcie i wychodząc z galerii. Zbyszek mnie dogonił, złapał za ramiona i prawie że siłą wprowadził z powrotem. Chcąc nie chcąc, zostałam zmuszona, na kupienie sobie ciuchów na imprezę, na którą zostałam zmuszona pójść.
Chodziliśmy po galerii, po różnych sklepach, oglądając różne ciuchy. Kupiłam sobie delikatną, kremową sukienkę na ramiączka oraz czarne balerinki. Postawiłam na prosty zestaw, nie chciało mi się chodzić dziś po tych sklepach, przymierzać tyle ciuchów, ale Zibi zaciągał mnie do kolejnych sklepów. Zbyszkowi podobało się jeszcze kilka stylizacji, ale ja jakoś nie miałam humoru. Może to było spowodowane tym, że gdzie się nie obejrzałam, widziałam swoje zdjęcie z opisem i prośbą o kontakt na policję, jeśli ktoś mnie zna.
Weszłam ze Zbyszkiem już do któregoś z kolei sklepu. Nagle zaczepił mnie jakiś mężczyzna:
- Hej śliczna. Chcesz sobie dzisiaj kupić coś ładnego? – zapytał.
- Chyba mnie pan z kimś pomylił... – powiedziałam, odruchowo odsuwając się od niego. On jednak się przybliżył, pytając:
- Nie chcesz żadnych perfum albo nowej torebki? A może przydałaby ci się nowa sukienka?
- Ale o czym pan mówi? – zapytałam, przestraszona.
- Niech pan ją zostawi. Ona pana nie zna, niech pan jej nie zaczepia. – odezwał się Zbyszek.
- A to twój nowy klient? Stać go na elegancką torebkę dla ciebie?
- O co panu chodzi? Nie wiem, o czym pan mówi...
- Jasne, zgrywaj niewiniątko, pewnie udajesz, że nic nie wiesz, bo jest z tobą twój chłopak. – zaśmiał się mężczyzna.
- To nie jest mój chłopak i naprawdę nie wiem, o co panu chodzi.
- Nie ma z tobą dzisiaj twoich koleżanek? – zapytał facet, nie odpowiadając na moje pytanie.
- Jakich koleżanek? – zapytałam.
- Tych, które razem z tobą szukały w galerii bogatych mężczyzn i wyciągały od nich prezenty w zamian za małą przyjemność. – zaśmiał się kpiąco.
- Pan mnie chyba z kimś pomylił... – pokręciłam głową. Nie mogłam uwierzyć. Dowiadywałam się o sobie coraz to nowsze rzeczy.... Ja nie mogłam być galerianką!
- Jeszcze tydzień temu kupowałem ci takie ładne szpilki.
- To na pewno nie byłam ja. Przepraszam, ale się spieszę... – powiedziałam i wyszłam ze sklepu, a za mną oniemiały Zbyszek. Szliśmy w milczeniu, aż w końcu Zibi zapytał:
- Czy to prawda? Byłaś galerianką?
- Nie wiem! Nic nie pamiętam! To nie może być prawda! Ten facet był obleśny! – zaczęłam krzyczeć, a po policzkach poleciały mi łzy.
- Nina, nie płacz... Wszystko się jakoś ułoży. – Zbyszek przytulił mnie staliśmy w objęciach na środku chodnika. On mnie pocieszał, głaskał po głowie, a ja płakałam w jego ramię. Byłam zupełnie bezsilna. Nic nie pamiętałam, a dowiaduję się o sobie takich rzeczy.
- Nina, poradzimy sobie. Nie płacz, masz mnie, ja ci pomogę.... – Zbyszek cały czas mnie pocieszał, dopóki się nie uspokoiłam.
Do domu wróciliśmy przed czwartą. Zaczęliśmy się od razu szykować na imprezę. Nie miałam zbytniej ochoty tam jechać, no ale skoro Zbyszek tyle dla mnie zrobił, to i ja powinnam coś dla niego zrobić. Skoro tak nalegał, żebym z nim pojechała, to pojadę. Nie wiem, jak się będę bawić, pewnie w ogóle, ale chcę mu się jakoś odpłacić za to wszystko.
Założyłam kupiony dzisiaj zestaw, po czym zajęłam się fryzurą. Zdecydowałam, że upnę włosy w koka. Po fryzurze przyszedł czas na makijaż. Skończyłam się szykować o siedemnastej. Zanim wyszłam z pokoju, coś mnie nakłoniło, żeby zajrzeć do szafy. Nie wiem, po co, ale od razu odnalazłam tam ciuchy, w których znalazł mnie Zbyszek. Wzięłam je do ręki i już wszystko rozumiałam...
Przypomniałam sobie te wszystkie „wycieczki” do galerii w towarzystwie jakiś dwóch dziewczyn. W tej chwili nie mogłam sobie ich przypomnieć, ale w głębi duszy czułam, że to moje przyjaciółki. Chodziłyśmy do galerii niemal codziennie i zawsze wychodziłyśmy stamtąd z nowym nabytkiem. Rzeczywiście było tak, jak ten facet mówił... Pamiętałam go. Bardzo często kupował mi prezenty w zamian za seks...
Boże! Kim ja w ogóle jestem?! Czułam do siebie wstręt i obrzydzenie, odkąd dowiedziałam się tej rzeczy o sobie. Jak ja w ogóle mogłam zgodzić się na coś takiego? Skąd mi to przyszło do głowy?
Oparłam się o szafę i osunęłam na podłogę. Nadal miałam w rękach tamte ubrania, a przed oczami wspomnienia z galerii... Wolałabym, żebym nigdy ich sobie nie przypomniała. Czy ja naprawdę byłam galerianką? Może wyobraźnia po prostu płata mi figla?
Tak bardzo chciałabym w to wierzyć, ale i tak wiedziałam, że to może być prawda...

******************************
I jak Wam się podoba? :D Spodziewaliście się takich wspomnień i szczegółów z przeszłości Niny? ;) Mam nadzieję, że udało mi się Was zaskoczyć :D Proszę, komentujcie, wyrażajcie swoje opinie, bo ciekawa jestem, co sądzicie o tym rozdziale i w ogóle o tym blogu :)
To pozdrawiam i do następnego :*

/Justyna

4 komentarze:

  1. Zaskoczyłas i to jak! Galerianka, kolezanki "po fachu"...szok.
    Mam nadzieje, ze Zibi nie odwroci sie.od niej gdy jeszcze cos wyjdzie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny tylko troche krótki :C
    czy następny moze byc wcześniej niż ten? xd
    Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo fajny, czekam na więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. jeeej nie mogę się doczekać 5 rozdziału!
    fajnie, że to nie jest kolejny blog o miłości itd, chociaż jest tu akcja

    OdpowiedzUsuń